czwartek, 29 grudnia 2011

#Rozdział 3

Londyn. Wembley. I chyba nie trzeba już nic więcej mówić. Była godzina 17, gdy dziewczyny paląc papierosa ruszyły wzdłuż (ulicy) prosto pod dom wujka Patrycji. Jednak klucz znajdował się u sąsiadów. Teraz pojawia się pytanie „których sąsiadów?”. Koleżanki spojrzały na siebie po czym obróciły się na pięcie i ruszyły w inne strony. Patrycja przyglądała się domowi i niepewnym wzrokiem ruszyła do bramy. Nie ma się co oszukiwać – dom był ogromny i przepiękny, równie jak brama wejściowa, sama ona zrobiła na Patrycji duże wrażenie. Siedem metrów i już znalazła się pod drzwiami znajomych wujka. Podniosła rękę do góry i wcisnęła dzwonek do drzwi. Zrobiła krok w tył. Wzięła oddech i na chwilę odwróciła głowę sprawdzić co z Anią. Drzwi się otworzyły, Patrycja odruchowo przekręciła głową i powiedziała marne ‘Cześć’ po czym stanęła jakby zobaczyła ducha i nic więcej nie była w stanie powiedzieć. Owa postać odpowiedziała bardziej radośnie ‘Cześć’ i czekała na reakcję. W tym czasie Ania z wielkim uśmiechem na twarzy pojawiła się koło Patrycji, oparła się na niej i wykrztusiła głośne ‘Czeeeeeeeeeść, jestem Ania!’ i właśnie wtedy dołączyła ona do klubu „Stoję jak wryta gdy widzę sąsiada wujka Patrycji”.
-Dziewczyny, halo, jesteście?- niepewnie zapytał sąsiad.
-Udajemy, że nie mamy zielonego pojęcia kim jest. Nic się nie dzieje! –z uśmiechem powiedziała Ania spoglądając na nieznajomego, który nic nie zrozumiał z racji tego, że powiedziała to po polsku.
-Tak więc ja jestem Ania, a to jest moja przyjaciółka Patrycja.
-Ja jestem Louis. Mogę wam w czymś pomóc?
-Jesteśmy tu by odebrać klucz do domu obok, podobno Chris, wujek P, go tutaj zostawił.
-Tak, wspominał mi o tym, wejdźcie zaraz wam go dam.
Gdy już zrobiły krok do przodu i stały w tym przepięknym domu usłyszały
-Lou, kto to?! Lou.. – po czym poczuły kroki zbliżające się w ich stronę. Dziewczyny stały trzymając się za ręce i coś do siebie szepcąc. Spojrzały na.. tak, to był on, to był Harry Styles. Stał w bokserkach o bosych nogach z zielonym jabłkiem w ręce. Wypowiedział radosne ‘Cześć’ uśmiechnął się i w tym czasie Ania ruszyła do przodu, podała mu rękę i powiedziała:
-No cześć, jestem Ania.
-Harry. – spoglądając w jej oczy, przepięknie się uśmiechnął.
-Harold.. Podoba mi się –przegryzła wargi i odwróciła się w stronę Patrycji, której już nie było. Okazało się, że siedziała z Louisem na kanapie o czymś rozmawiając. Ania dalej stała obok Harrego.
-Przykro mi, że to powiem, ale muszę.. Mógłbyś założyć coś na siebie? Twoja nagość mnie dekoncentruje, pomimo, że jest to przyjemny widok. – powiedziała A patrząc w stronę Patrycji. Obróciła głowę w stronę Harrego i się uśmiechnęła, po czym ruszyła prosto do L i P. Chłopak szybko pobiegł na górę i za chwilę wrócił ubrany w jeansy i podkoszulek.
-Harry, dziewczyny są z Polski, będą naszymi sąsiadkami przez 2 tygodnie i właśnie zapraszają nas na imprezę która odbędzie się za godzinę! – powiedział L. Na co Harry odpowiedział swoim brytyjskim akcentem głębokie i głośne:
-I liiiiiiiiiiiikeeeeee it!- w tym samym czasie Ania uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak potrafiła.
-No więc do zobaczenia chłopcy za godzinę! Jeśli możecie przynieście coś mocniejszego. – śmiejąc się wykrztusiła Patrycja.
-Tak, tak, tak! Bez tego nie przychodźcie! No i przyprowadźcie znajomych, przyjaciół, siostry, braci, matki, ojców – kogo chcecie! – wygłupiając się rzuciła Ania.
-Hahaha, pojawimy się droga Aniu, ale bez ojców i matek. – zaprotestował Lou.
-Oooooooooook, w takim razie high five!
Dziewczyny stały już za drzwiami, trzymając się rękę. Przez dłuższą chwilę nie mówiły nic, po czym na głos wspólnie przeliterowały ‘JA PIER-DO-LE’. Zaczęły biec w stronę domu wujka po drodze komentując całe owe wydarzenie.
-Nie wierzę, że chłopak moich marzeń właśnie przede mną stał! – krzyczała Ania.
-Myślisz, że przyjedzie Zayn? – smutnym głosem powiedziała P.
-Jestem pewna, że odwiedzi nas dzisiaj całe One Direction!
Tak naprawdę nie były chyba one prawdziwymi fankami ich muzyki, wolały coś bardziej zaskakującego i niebanalnego. Jednak członkowie i ich zdolności wokalne robiły na nich piorunujące wrażenie.

Była już godzina 19, Patrycja obdzwoniła swoich znajomych, a, że impreza to zjawili się baaaardzo szybko. Dom był już pełny ludzi, grała muzyka Ani, ponieważ nienawidzi kiedy ktoś inny katuje ją swoimi komercyjnymi piosenkami.
-Jedzenie jest. Alkohol jest. WAX jest. Zielone jest. Muzyka jest. Ludzie są. Czego nam brakuje? –powiedziała Patrycja trzymając się za głowę. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Wiem czego, a raczej kogo. Idź otwórz kochana.
Patrycja niepewnie ruszyła w stronę drzwi. Otwiera, a przed nią stał Lou z flaszką i uśmiechem na twarzy mówiący:
-Siemankooo!
-Witam Cię ponownie - zaśmiała się P.
-Przyprowadziłem znajomych, jak prosiła Ania. – powiedział Lou i zgubił się gdzieś w tłumie ludzi.
-O, Harry jesteś! Wchodź!
-Tak jestem, a gdzie jest Twoja współlokatorka Ania? – zapytał.
-Jest impreza.. Więc znając moją Anię pewnie siedzi w kuchni śmieje się i pije wódkę.
-No to ja do niej zajrzę! – skomentował H.
Trzymając klamkę i patrząc jak Harry zmierza do kuchni Patrycja usłyszała sympatyczne „Cześć”. Odwróciła się i spostrzegła Liam’a.
-Liam jestem.
-Patrycja, miło mi.
-A ja jestem Niall! – wtrącił blondyn wbiegając do domu. Po chwili ani Niall’a ani Liam’a nie było już widać. Za to w drzwiach pojawił się najprzystojniejszy facet na ziemi według Patrycji. Zayn. A dokładniej Zayn Malik. Uśmiechnął się do niej, przegryzł wargę i seksownym głosem powiedział:
-Zayn, niezmiernie mi miło.
-Mi również, Patrycja. – chwilę tak stali ponieważ złapali dość głęboki kontakt wzrokowy.
-Wejdź, napijesz się czegoś? - dodała. Chłopak się zaśmiał, przejechał palcem po swojej wardze i wykrztusił:
-Chętnię, poproszę coś mocniejszego.
Chwilę później Patrycja i Zayn dołączyli do „ekipy” którzy miło spędzali czas w kuchni. Wszyscy tam śmiali się w niebo głosy popijając wódkę. Ania siedziała na blacie, który znajdował się na środku tego wielkiego pomieszczania, a Harry jak to Harry, jeśli ktoś mu się spodoba stara się aby być w pobliżu tej osoby, w takim razie Harry stał naprzeciwko niej. Oboje o czymś rozmawiali śmiejąc się i nucąc jakieś piosenki. Pewnie rozmawiali o muzyce, z tego co mi wiadomo mają ten sam gust muzyczny.
-Harold.. proszę Cię, Coldplay'a to ja słucham kiedy mam wielkiego doła! -sprostowała Ania.
-Jesteś chyba jedyną osobą, która mówi do mnie tylko i wyłącznie 'Harold'. - uśmiechnął się szeroko patrząc jej w oczy.
-A Coldplay jest nieziemski, często mam taki okres, że nie potrafię przestać słuchać 'Parachutes'. - dodał.
W tym samym momencie zaczęła się piosenka Cage the Elephant – Shake me down. Ania wybuchła jak z procy, ciągnąc Harrego za rękę prosto na parkiet.
-Uwielbiam tę piosenkę! - krzyczała po drodze.
-Tak, zatańczę z Tobą, fajnie, że pytasz. - dodał ironicznie Harry.
Dziewczyna złapała jakieś piwo po drodze i chwilę później już oboje skakali i bujali się w rytm muzyki. Harry zaczął śpiewać.
-Wow! Masz niesamowity głos! Powinieneś zrobić karierę! - powiedziała mu do ucha. Harry tylko zaczął się śmiać i dodał wesołe:
-Też tak sądzę. - po czym objął ją w talii.
-Drugie imię. - powiedziała Ania.
-Moje drugie imię?
-Tak, Twoje Harold.
-Umm.. Edward.
-Harold Edward! - wykrzyczała Ania uśmiechając się przy tym.
-I love thaaaaaaaaaat! - dodała swoim śmiesznym polskim akcentem.
Patrycja i Zayn dalej znajdowali się w kuchni. Nie mogli oderwać od siebie oczu – z tego co zdążyłam zauważyć. Leciała akurat piosenka Mac Miller – Pa Nights. I właśnie wtedy  znaleźli się na parkiecie. Harry i Ania znajdowali się wtedy gdzieś indziej. Nie jest to dziwne, że tak świetnie się dogadują. Mają podobne charaktery, poszukują tego samego, mają podobne poglądy na świat i słuchają tej samej muzyki. Jednak jeśli chodzi o miłość... Są ludzie, którzy czekają na tą jedyną, a H i A właśnie do takich należeli. Póki co starali się tylko wybawić. Ania nie chciała się zakochiwać i grała niedostępną. A jeśli Harremu zależy to bardzo się stara. Owa „para” bo chyba mogę ich tak nazwać na chwilę obecną, włączyli podlewanie trawnika i wygłupiali się skacząc, śpiewać i tańcząc według własnego rytmu.
-Jestem zajebiście szczęśliwa, że znalazł się ktoś taki na imprezie jak ja! - krzyczała. 
Harry nic nie odpowiedział, najprościej w świecie się uśmiechnął i ją pocałował...

__________________
Hope you like it :)
 

5 komentarzy:

  1. hahaha źle dodałam komentarz
    WIEDZIAŁAM CO BĘDZIE NA KOŃCU hahaha - powtórze się :D

    podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
  2. awww, świetne, całkiem inne niz te wszystkie denne opowiadania o tym samy. Ma w sobie jakiś urok. Jest takie jakby to powiedzieć... z pazurem ;D nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże. Po prostu zajebiste! Szczerze, nie lubie, a raczej nie lubiłam takich fanfic'ów . Wszystkie były o tym samym. ALe to jest na prawdę świetne! :o

    OdpowiedzUsuń
  4. ZGADZAM SIĘ. zajebiście. piszczie dalej... ALE I tak mnie i Harrego najbardziej bawią wątki Anki i Harolda :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahah bo gdybym go spotkała, właśnie tak by było - śmiesznie :D. Dziękujemy za miłe komentarze!:*

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Ania (@harenkaa) Patrycja (@wearestarss)